niedziela, 19 kwietnia 2009

Znowu car boot sale...

...i znowu cierpiałam dzisiaj srodze z powodu niemania własnej chaty. Pojechaliśmy na karbutsejla, gdzie wypatrzyłam:
1. Przepiękne lustro w mosiężnej ramie z motywem kwiatowym, nie pytałam za ile.
2. Niski stoliczek - zniszczony, gruby, drewniany blat na metalowych nóżkach, również z motywem kwiatowym, 2 funty.
3. Szafka nocna, drewniana, zniszczona powierzchownie, 2 funty.

Siedzę teraz i się smucę. Lustro nic, tylko wieszać, pozostałe rzeczy mam przed oczami odnowione... A w norze nie ma nawet kawałka wolnej ściany na to lustro.

Nabyłam znowu parę rzeczy niedużych, które i tak ledwo się zmieszczą. Oto nieco pogięty i zaśniedziały mosiężny koszyk:
Doniczka ze słonecznikiem, jak już będę miała własną kuchnię, to ze słonecznikami właśnie:
Zdjęcia robiłam wbrew wszelkim regułom pod słońce, bo mnie świerzbiło, żeby się pochwalić. Zatem na zdjęciu lampa naftowa, może ktoś dojrzy zarysy klosza:Ten nabytek mnie nieco wnerwił. Gdy zobaczyłam to zdjęcie, postanowiłam ją umyć i 'zdjąć' w innym miejscu. Po włożeniu do wody zlazł czerwony lakier i lampa okazała się być z białego szkła, oprócz miejsc gdzie lakier nie zszedł z jakiegoś powodu. Przez piętnaście sekund miałam pianę na pysku, a potem sobie przypomniałam, że sama ją mogę zrobić znacznie piękniejszą i mi przeszło.

A oto mój ulubiony dzisiejszy zakup:Ten nabytek był także najdroższy, kolczyki kosztowały całe trzy funty. Są srebrne, a te kamyki to prawdopodobnie granaty. Mają w każdym razie ten sam odcień, co granaty w moim zaręczynowym pierścionku. Sprzedawczyni poszła za ciosem i wcisnęła mi jeszcze za dwa funty pierścionek, którego nie umiałam cyknąć w efektowny sposób, więc wtapia się w kolczyki:Pierścionek również jest srebrny, nie wiem co to za kamyczek, ale też mi się podoba. Odcień ma inny, nie 'granatowy'.

Bardzo mnie zaskoczyło, że Mężysko pojechało ze mną nie marudząc ani trochę. Okazało się, że miało swój własny, chytry plan dotyczący używanych rzeczy. Proszę, oto mężyskowy łup:Z tym, że dwie ostatnie książki to moje, mężyskowa jest sensacja. Na sześć książek wydaliśmy oszałamiającą kwotę trzech funtów, w sumie pękło jedenaście.

Na ostatnim zdjęciu kubek, prezent poświąteczny od Duśki. Bratki urzekające :-)
A Mężysko zaprotestowało przeciwko nazywaniu go 'Mężysko'. Hmmm... Mnie się podoba, ale skoro nie chce, to nie. To niech będzie po imieniu.

I jeszcze donos. Siorko, podczytujesz to, więc Ci uprzejmie donoszę, iż gałązka papirusu, co ją od Ciebie przemyciłam, właśnie wypuściła korzonki i zaczątki małych gałązek!!! :-)

10 komentarzy:

  1. He, he. Dobrze, że Cię nie złapali na przemycie trawy. :D A w tym temacie: przypomniało mi się, jak nabraliśmy Carol, że dyzygoteka w doniczce to zaczątek hodowli. Trawy znaczy się.

    OdpowiedzUsuń
  2. Aaa i jeszcze... kolczyki są super. A to oczko w pierścionku to nie rubin?

    OdpowiedzUsuń
  3. Było nie było, papirus to właśnie trawa, hihi... Jeśli chodzi o dyzygotekę, to chciałam sobie tu kupić, ale była droga i odpuściłam. Teraz żałuję, bo nigdzie nie mogę znaleźć :-(

    Co do oczka - może i rubin. Jak dla mnie może być i szkiełko, i tak mi się podoba.

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja do pani z petycją. proszę nie ranić mi serca i nie denerwować bom schorowana osoba... 2 funty Bosz... byłam w Kiermusach na targu staroci. Ceny takie że bym musiała chyba Rodszylda mieć za męża...w dodatku wszystko albo zniszczone dokumentnie albo tandeta chińska;(. A tyle rzeczy mi do domu potrzeba....chlip...na allegro to nawet nie szukam, bo ceny też z piekła rodem. na Podlasku nie ma bogatych sąsiadów co robią wyprzedaże...

    OdpowiedzUsuń
  5. Gratuluję zakupów i zazdroszcze takiego targu staroci :) . Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  6. słoneczniki w kuchni pachną mi Toskanią :) ja męża nazywam czasem Żonem - słowo zapożyczone, ale jakże barwne :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Agnieszko, ja sama serce mam zranione ;-) Bo jestem jak ten głodny, co mu pokazano jedzenie i wyrzucono ze stołówki... Zatem i Ty, Nettiko, nie zazdraszczaj. Punkt widzenia zależy od punktu siedzenia - chętnie zamieniłabym się na domek z widokiem na ogród i bez widoków na carbootsale. Ale - i tu ukłon w stronę Nettiki - może w mojej szufladzie znajdzie się kiedyś klucz do chatki ;-)

    Natomiast Kuba nie chce być nazywany Mężyskiem, Małżem czy też Żonem. Ale za to nie ma nic przeciwko słonecznikom w kuchni!

    OdpowiedzUsuń
  8. Fajny ten kubas :) Dałam kiedyś podobny przyjaciółce, a podobny, bo był na nim jeszcze elf.
    Łeb mi pęka i jak by coś, to się nie martw, że nie odzywam się mailowo. Weszłam w okres niemożności normalnego wysłowienia się. Chyba.

    OdpowiedzUsuń
  9. O, na takie lustro w mosieznej ramie co o nim wspomnialas to ja wlasnie teraz poluje;) (co by zaslonic nim puscizne nad kominkiem.)

    Ksiazki zdobyczne twojego meza bardzo przypominaja ulubione mojego Krzyska - Clancy, Forsyth:)...

    A kolczyki upolowalas swietne:).

    Chyba musze sie niedlugo wybrac na jakis car boot sale... Tylko kiedy...?

    Wiosenne pozdrowienia!

    OdpowiedzUsuń
  10. Bardzo podobają mi się kolczyki!Rewelacja!!Pozdrawiam serdecznie i zapraszam do mnie.
    annajaninakloza.blog.onet.pl
    Anna

    OdpowiedzUsuń