Usilnie kombinuję, żeby wśród moich kamiennych pisanek zasiadł adekwatny baran. Na razie rezultaty nie porażają wdziękiem, ale może znajdę jeszcze jakiś ładny, duży kamyk... Zobaczy się. A oto pierwowzór, baran z Peak Districtu:Kiedyś będę musiała zrobić ilustrowaną notkę o brytyjskich owcach, niech no tylko będzie trochę czasu na wypady w góry. Najsprytniejsze widzieliśmy w Snowdonii, biegały po takich skałach, że nasz kolega-skałołaz, Mieszczyk, był pod wielkim wrażeniem. Natomiast w Walii widzieliśmy ostatnio tysiące małych owieczek, bo zdaje się przychodzą na świat pod koniec zimy. Przysięgam, są tak samo szurnięte i rozrywkowe jak małe koty!
A czy ktoś to jeszcze pamięta?
Czy warto jeść mięso
4 lata temu
He he he ...baran cudniasty, w sam raz do kamiennych jajek. Ale masz pomysły.
OdpowiedzUsuńW Kajku i Kokoszu rozczytywałam się w odwiedzinach u rodziny .Mieli sporą kolekcję tych komiksów.
Pozdrawiam.
I kto to pisze o pomysłach, kobita co !pstryk! i coś z niczego...
OdpowiedzUsuńA 'Kajki i Kokosze' mam wszystkie, wyemigrowały ze mną :-)
Jejku, jaki piękniuchny, kamienny baran:)A jajka bardzo oryginalne i fajne. Pomysł świetny, teraz będę szukała owalnych kamieni. Kajko i kokosza też posiadam u siebie na stanie:)
OdpowiedzUsuńOj, szkoda, że Ci wcześniej ten kamienny baran nie przyszedł do głowy. Mam taki otoczak z Norwegii. Nadałby się. Jak myślę...
OdpowiedzUsuń:D
Siorka J.
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńHyhy, nie trafiłam z poprzednim komentarzem. Cześć, Siorka, fajnie że jesteś. A jak sobie wyobrażasz, że z ograniczonym limitem kilogramów ciągnęłabym jeszcze norweski otoczak na brytyjski bruk?
OdpowiedzUsuńZostawiłabyś walizki i wzięła reklamówki. ;)
OdpowiedzUsuń