Było to mniej-więcej dwa lata temu, gdy właśnie odkryłam w Internecie dekupaż. Początkowo tylko podczytywałam kursy w Cafeart i innych miejscach i podglądałam Fotoforum. Powoli zaczęłam popadać w obsesję, chodziłam za Mężyskem, znaczy za Kubą, i marudziłam: 'kup mi deseczkę' - bo uznałam, że od tego trzeba zacząć. Potem wszystkim wokół opowiadałam, co to jest ten dekupaż i pokazywałam zdjęcia z fotoforum. Sądzę, że było to męczące. W końcu dojrzałam do czynów, zmusiłam Kubę, by mnie zabrał do Castoramy, gdzie nabyłam dwie puszki: białą farbę akrylową i byle jaki lakier, też wodny. Wrzuciłam to do reklamówki i wróciliśmy do domu. Po czym zaraz po wejściu do mieszkania reklamówka się trochę naderwała i powoooli wytoczyła się z niej puszka farby. Bęc. Rozlało się po kafelkach w przedpokoju... Patrzyłam z niedowierzaniem i w ogóle zamarłam. Tymczasem powoooli wytoczyła się puszka z lakierem. Bęc... Tu Kuba postanowił zareagować, bo plama zaczęła się niebezpiecznie rozszerzać w stronę wykładziny. Wyrazów nie zacytuję, w każdym razie zbieraliśmy te mazie za pomocą łyżek (chciałam coś odratować), a następnie papieru toaletowego. Niebezpieczeństwo zostało zażegnane.
I wtedy mąż zadał mi kluczowe pytanie:
- Czy dekupaż to jest lakierowanie przyklejonych, kolorowych papierków?
Odpowiedziałam, że idea owszem, z grubsza właśnie na tym polega.
Na co Kuba tryumfalnie wyciągnął przed siebie paluch z przyklejonym do lakieru skrawkiem zielonego papieru do dupy. I rzekł radośnie:
- Popatrz, to mój pierwszy dekupaż!
A oto moje pierwsze 'arcydzieła', w kolejności powstawania:Wstrząsające...
Czy warto jeść mięso
4 lata temu
O matko popłakałam się ze śmiechu
OdpowiedzUsuńW sumie dalej się śmieję, głupawkę jakąś załapałam wręcz
Wiesz co darowałabyś sobie takie kawałki na wieczór,jak tu iść spać jak gęba się śmieje i uspokoić się nie chce
OdpowiedzUsuńNo to wspaniale! Ciesz się na zdrowie :-)
OdpowiedzUsuńhihi a to ci kawalarz! :o)
OdpowiedzUsuńBrawo Kubie za odporność psychiczną i świadomość artystyczną!!!! Chyba Kuby i Tomki już tak mają, więc ich Dobry Bóg obdarza odpowiednimi żonami:
OdpowiedzUsuńKawalarz? Jeden kolega przyniósł mi kiedyś taką półkę z IKEA, z wąskich listewek, i poprosił o zdekupażowanie.Inny chciał mieć ozdobioną ramę do roweru, bo 'nikt takiej nima'.
OdpowiedzUsuńKuba odporność psychiczną ma! O ile w Bielsku nie było problemu w trzypokojowym mieszkaniu, to tutaj mamy półtora pokoju i totalny chaos, jak tylko rozłożę dodatkowy (maleńki) stolik. Może kiedyś zrobię zdjęcie mojego kąta kuchennego w czasie, jak gotuję, a w przerwach usiłuję coś 'stworzyć'. Akcesoria poupychane są w różnych, zaskakujących miejscach i zazwyczaj nie wiem gdzie (i co) mam. Kuba jakoś lawiruje w tej graciarni i nie narzeka zbytnio, chociaż ostatnio zaczął grzebać po e-bay'u i rozważać możliwość sprzedaży przez Internet. Chyba mu się ciasno zrobiło :-)
Zupełnie pierwszy był mały obrazek na sklejce. Jak go skończyłam, moja przyjaciółka - kociara powiedziała 'jakie to ładne!' i poszedł na aukcję charytatywną dla kociego schroniska. Zdjęcia nie mam, ale nic szczególnego :-)
OdpowiedzUsuńJeszcze ja mam zdekupażowaną Tereskę. Też chyba z początków Twojej kariery. Hihi.
OdpowiedzUsuń