wtorek, 21 kwietnia 2009

Moore Nature Reserve

Jak ja lubię wiosnę! I ładną pogodę, żeby nie było wątpliwości. Wczoraj pogoda akurat była cudowna, dzień już jest długi, po Kuby powrocie z pracy wybraliśmy się na spacer. Niedaleko, z pięć minut jazdy samochodem.

Tutaj należy się parę słów wyjaśnień. Warrington leży nad rzeką Mersey. Powstało jeszcze w czasach rzymskich i saksońskich, ale rozwinęło podczas Rewolucji Przemysłowej. Miała tu znaczenie obecność żeglownej, choć kapryśnej rzeki, bliskość portowego Liverpoolu i przemysłowego Manchesteru. Przez Warrington przeprowadzono dwie znaczące magistrale kolejowe, wykopano kilka żeglownych kanałów i pobudowano fabryki. Przemysł rozwijał się szczególnie w latach siedemdziesiątych i osiemdziesiątych XX w., i był to ten najbardziej uciążliwy i najcięższy z ciężkich: produkcja stali, tekstyliów, ogólnie przemysł chemiczny i jeszcze jakieś tam drobiazgi. Obecnie, jak w całej Wielkiej Brytanii, warringtoński przemysł jest w zaniku, jednakże po czasach jego prosperity w spadku zostały połacie zdewastowanych terenów.

I tu właśnie chciałam zgrabnie nawiązać do Rezerwatu Moore. Mianowicie na tym terenie jeszcze kilkanaście lat temu wydobywano piasek, częściowo stanowił także miejskie wysypisko śmieci. Wysypiska znam z autopsji, nie będę się wdawać w szczegóły i oszczędzę czytelnikom zdjęć...

A wczoraj spacerowaliśmy po byłym wysypisku:W miejscu odkrywek po piaskowni obecnie jest kilka jeziorek. Na nich i na przylegających, podmokłych i zalesionych terenach, żyje obecnie 131 gatunków ptaków! Ornitologiem nie jestem, ale widziałam kilka gatunków kaczek, ptaszydła które znam jako 'kurki wodne', łabędzie i gąski balbinki:Kuba nakręcił filmik, jak gąski nadają na dwa dzioby, dźwięk jest słyszalny:

Chcę również zaznaczyć, że Rezerwat Moore to nie jest lokalny ewenement. Większość uprzednio zdewastowanych miejsc jest obecnie zamienionych w rezerwaty lub w trakcie rekultywacji.

Marzy mi się, aby podobny los spotkał składowisko 'Żelazny Most'. Hmm... Temat jakoś szczególnie mi znany, pracę dyplomową z grubsza o tym pisałam.

3 komentarze:

  1. Ech... Żelazny Most... uśmiechnęłam się do siebie...
    Kiedyś na jakimś egzaminie miałam pytanie o możliwość zagospodarowania Żelaznego Mostu. Jedyne co mi się skojarzyło, to piękne zdjęcie z folderu KGHM: błękitna woda, błękitne niebo i zielony las wokół, więc palnęłam z głupia frant, o jakimś terenie czy ośrodku wypoczynkowym. Do tej pory śmieję się ze swojej ignorancji.
    :D
    Na marginesie na tym samym egzaminie walnęłam jeszcze jedną bzdurę, już nie pamiętam co, a i tak dostałam 4 jako jedyna z około 20 osób. Oczywiście to była najwyższa ocena. Boszzzz... Jak to możliwe? Chyba najbardziej rozbawiłam egzaminatorów.

    OdpowiedzUsuń
  2. Może nie dotarło do nich, że nie masz pojęcia, co to jest ten Żelazny Most. I spodobały im się Twoje marzenia... ;-)

    OdpowiedzUsuń
  3. To był egzamin z któregoś górnictwa i taka niewiedza wołała o pomstę do nieba. Dopiero później drążąc temat znalazłam np. zdjęcia stabilizowania powierzchni rozlewiska asfaltem lanym z helikopterów, lub np. przepiękne zdjęcie z tęczowymi okami na iluśtamhektarowej powierzchni. Dla kogoś, kto o tym wie pomysł ośrodka wypoczynkowego musiał być szokujący.
    :D

    OdpowiedzUsuń