Rano zaczęłam robić lampę, którą kupiłam na car boot sale. Tę, co okazała się kolejną chińską podróbką, a pokryta była badziewnym czerwonym lakierem, który zlazł w trakcie mycia.
Ze dwie godziny zeszły mi na wycinanie wzorów z mojego ulubionego, 'japońskiego' papieru To-Do (już wiem, dlaczego kupiłam krak - bo lubię papier!). W tym czasie wysychała czarna farba, którą pomalowałam zbiornik na naftę. Elementy metalowe pomalowałam na miedziano-złoto parę dni temu, gdyż zdecydowałam, że ten kolor ma być dominujący w moim (nieistniejącym jeszcze) salonie. Znaczy - lampę robię dla siebie :-)
Zrobiłam jej zdjęcie w otoczeniu innych 'moich' przedmiotów. Miała dominować, ale nie udało mi się tego uzyskać. Lampa, żeby nie było wątpliwości, nie jest wykończona. Ani razu jej jeszcze nie szlifowałam, chciałam pokazać zbliżenie motywów, ale aparat bezlitośnie ukazał niedoróbki. Cóż, właśnie o tym braku opanowania napisałam w tytule. Musiałam ją pokazać, musiałam, bo w przeciwieństwie do zegara z wczoraj, tę lampę naprawdę lubię :-) Kolejną niedoróbką jest klosz pomazany przez poprzedniego właściciela, jakoś go odczyszczę, na razie jeszcze nie wiem jak.
Czy warto jeść mięso
4 lata temu
REWELACJA!!! Wcale Ci się nie dziwię, że polubiłaś tę lampę. Ona jest do zakochania!!
OdpowiedzUsuńAbsolutnie swietna ! Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńCudeńko! Cudne cudeńko! Wykańczaj szybciutko i na zbliżenia czekam :D
OdpowiedzUsuńCo do zegara to jak miał być taki wiejski i sielski, to jest!
Pozdrawiam wiosennie
Lampa fantastyczna, ja w ogóle bardzo lubie lampy naftowe, wprowadzają do domu niepowtarzalny klimat.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam majowo
I znów zdumiała mnie Twoja kreatywność. Kurcze, dla mnie zawsze łatwiej jest ozdobić coś od podstaw a stary ocynk, najgłupsza puszka miele mi się w mózgu setką pomysłów i kończy się na tym, że zawsze wybiorę nie ten co trzeba. panicznie boję się recyklingować niepowtarzalne przedmioty. U Ciebie każda rzecz jest trafiona ze zdobieniem w 100%, tak jakby była stworzona właśnie do tego wzoru.
OdpowiedzUsuńDziękuję serdecznie w imieniu lampy :-)
OdpowiedzUsuńAgnieszko, ja mam odwrotnie, jeśli chodzi o dekorowanie przedmiotów. Łatwiej mi wyobrazić sobie coś starego w nowej szacie, niż coś, co pachnie jeszcze świeżym drewnem. Mam parę pudełek i skrzynek na wino w walizce na szafie, leżą już ze trzy miesiące. Nowe zegary też mi jakoś nie bardzo... Dupa ze mnie, za przeproszeniem, a nie biznesłomen. Używanego tu nikt nie kupi, chyba że za funta na car boot sale.