Zazwyczaj podczas rękodzielnictwa słucham radia - że niby w ten sposób uczę się tutejszego języka. Dzisiaj też słuchałam, chociaż nie skupiałam się na niczym szczególnym, od czasu do czasu wpadała mi w ucho jakaś piosenka. W pewnym momencie rozpoczął się blok reklamowy, przy którym zazwyczaj wyłączam uwagę i tylko na skraju świadomości rejestruję coraz to bardziej irytujące brzmienie reklam. Reklamy leciały te same co zawsze, tym razem wsłuchałam się w głos starszego pana, który rozwlekle coś klarował. Słyszałam go wcześniej, nie miałam jednak pojęcia, o czym mówi. Dzisiaj zrozumiałam. Pan, mianowicie, powiedział, że ma na imię Wes, jest w podeszłym wieku, a obecnie czasy takie ciężkie... Nie chce być ciężarem dla familii i dlatego już teraz troszczy się o swój dalszy los. Wykupił zatem usługę pogrzebową pre-paid i może spokojnie patrzeć w przyszłość.
Tak mi jakoś dziwnie. Ja rozumiem, że wszyscy chcą z czegoś żyć, właściciele zakładów pogrzebowych także. Ale reklamować tego typu usługę jak połączenie telefoniczne z przedpłatą, to jednak brzmi strasznie.
No, ale okazuje się, że słuchanie radia jest całkiem skutecznym sposobem nauki języka :-)
Ło matulu! Toż to jakiś koszmar.... :O
OdpowiedzUsuńA paluszki bardzo ładne masz ;D Pokazuj szybko tę poprzecieraną skrzynkę, bom ciekawa :D
Pozdrawiam serdecznie
Szzzkszynka zara bedzie! Właśnie przerzucam zdjęcia z aparatu na kompa :-)
OdpowiedzUsuńoooo bo ja się doczekać nie mogę, wiercę się na krześle i wywiercę dziurę
OdpowiedzUsuńco do ogłoszeń to pamiętasz te z filmu Kochaj albo rzuć? grzyby... grzyby - na grzyby pojechać z biurem Chico Travel :o) och ten słodki kapitalizm i liberalizm reklam!
Oj muzyka dla oczu;))widok Twojej upracowanej rączki!:))Już myślałam, że tylko ja takim popaprańcem farbiarskim jestem, a tu prosze!!
OdpowiedzUsuńTeż chcę widoku przecierek...To czekam!:)
Co za ulga! Nie tylko ja się paprzę po uszy farbami :-D
OdpowiedzUsuńA co do reklamy - szczerze mówiąc jakoś mnie nie zbulwersowała. Przecież w Polsce wielu ludzi kupuje sobie groby i je "urządza" jeszcze za życia. Wystarczy przejść się po cmentarzu. Jednak zawsze przelatują mi ciarki po grzebiecie, jak widzę pomnik, a na nim imię, nazwisko, data urodzenia i napis: "zmarł/a".... bez daty. Ja wiem, że w życiu tylko to jedno jest pewne - wszyscy kiedyś umrzemy, ale to jakoś odbieram jako swoistą makabreskę...
Moje pazury są już we względnym porządku. Nigdy nie udało mi się nie upaprać po oczy i zachodzę w głowę, jak niektóre babeczki robią zdjęcia do kursów deku? Myją uprzednio łapeczki czy jak?
OdpowiedzUsuńLauro, kiedyś na Cmentarzu Grabiszyńskim we Wrocławiu znalazłam nagrobek z napisem 'Józefa Przeniosło'. Zanim się połapałam, że to imię i nazwisko, przez chwilę kołatało mi po głowie 'Ale dokąd?!'.
O matko!! Ale się uśmiałam!
OdpowiedzUsuńPrzypomniało mi się, że kiedyś tam dawno temu znałam pewną panią o nazwisku Wcisło. Wyszła za mąż i dodała nazwisko męża.
I teraz nazywa się: Wcisło - Wlazło...
Laboga! Ludzie to nie mają wyobraźni...
OdpowiedzUsuńno kiedyś to były nazwiska, które dziś by nie przeszły np. taka Pani Ruchała
OdpowiedzUsuńAniu, w podstawówce znałam dziewczynkę o tym nazwisku. Biedna była...
OdpowiedzUsuń