niedziela, 3 maja 2009

Dove Stone Moss

Dzisiaj było fajniej niż wczoraj. Co prawda wczorajszy nudny spacer przyprawił mnie, nie wiedzieć czemu, o otarcia stóp, ale nie chcieliśmy dzisiaj marnować dnia w domu. Kuba wymyślił zatem, że udamy się w Peak District i pójdziemy bezwysiłkowo dnem jakiejś ładnej doliny. Tym razem nie nastawialiśmy się, że będzie bezludnie - i słusznie. Na parkingu zastaliśmy istne 'zoo', jak mawia Kuba, czyli po prostu dziki tłum. Jednakże przy wejściu do doliny jest jezioro zaporowe na którym, jak się okazało, miały odbyć się regaty małych żaglówek. Zoo zostało więc za nami.

Chyba parę postów temu pisałam, że brytyjskie lasy poszły z dymem w czasach rewolucji przemysłowej. Ale Brytyjczycy nauczyli się dbać o to, co mają, obecnie zalesia się wszelkie możliwe tereny. Wczoraj widzieliśmy niezbyt udany eksperyment, ale okolice Dovestone Reservoir okazały się być zadrzewiane w sposób rozumny. Tak wygląda wejście do doliny Chew Brook:Wiosna w tej części Peak Districtu okazała się zupełnie początkująca. Stoki doliny ledwie pokryte są świeżą trawą, nie wszystkie drzewa już się zielenią. Peak District jest raczej surowy, ale dzisiaj nie było tak ponuro, jak wczoraj w Walii:Dzisiejszy dzień także nie sprzyjał robieniu zdjęć. Rano co prawda było słońce, ale świeciło tak, że nie dało się robić zdjęć w stronę gardła doliny. A widoki były piękne i zapierające dech. Pomimo niewysokich wysokości bezwzględnych stopień nastromienia ścian i ich wysokość (jakieś 300 m od dna), a także niewielka szerokość doliny, robi przytłaczające wrażenie, zupełnie jak w znacznie wyższych górach. Niestety, żadne ze zdjęć tego nie ukazuje. Stoki nie wyglądają tak stromo i przepastnie:A to miniaturowy kamieniołom, z którego zapewne brano budulec na budowę drogi:Woda w nim jest bardzo czysta, a brunatna jest dlatego, że pochodzi z torfowisk znajdujących się powyżej.

Na kolejnym zdjęciu widać cechę charakterystyczną dla Peak Districtu - gdy człowiek już się wdrapie z doliny, pokona naprawdę poważne stromizmy i zasapany stanie na górze, to okazuje się, że w okolicy nie ma żadnego szczytu. Peak District wygląda jak ogromny płaskowyż, tu i ówdzie pojawiają się tylko długie i wąskie szczeliny. Tu widać 'pęknięcie' w krajobrazie - dolinę, którą wspinaliśmy się do góry: W lecie będzie tam zupełnie zielono.

A oto powód dlaczego grzbiet, którym szliśmy, nazywa się Dove Stone Moss. Moss - to po angielsku torfowisko. Cała okolica zarośnięta jest mchem, trawą i borówkami, gleba jest czarna, a każde stąpnięcie powodowało mlaskanie pod nogami. Podejrzewam, że widok na zdjęciu nie wydaje się ciekawy, nam się tam jednak bardzo podobało:Torfowisko gdzieniegdzie porośnięte jest mchem:Spacer miał być zupełnie niezobowiązujący, ale że nie chcieliśmy wracać tą samą drogą, postanowiliśmy skorzystać ze ścieżki na płaskowyżu. Nastąpił jednak mały problem. Otóż w Wielkiej Brytanii nie jest znany tak pożyteczny wynalazek, jak znakowanie szlaków turystycznych. Gdzieniegdzie jakaś lokalna organizacja lub terenowe władze szarpią się na małe plakietki ze strzałkami, zazwyczaj jednak chodzi się po prostu istniejącymi ścieżkami. No i dzisiaj tę ścieżkę jakoś zapodzialiśmy... Przypuszczam, że tam:Zagapiliśmy się najpierw na stary schron pasterski, następnie zaczęliśmy podziwiać widok na jezioro......i na skały......aż w końcu okazało się, że jesteśmy w zupełnie innym miejscu, niż było założone, więc spacer nam się przedłużył. Kuba miał zmierzyć, ile kilometrów 'pokonaliśmy', ale z jakiegoś powodu padł na pysk i chrapie teraz wniebogłosy. Zatem tylko pożegnalny widok z dołu......i ja także skończę na dzisiaj :-)

6 komentarzy:

  1. Piękny spacer. Uwielbiam takie. No i zdjęcia tez niczego sobie.Rozumię,ze zwiedzasz brytyjską ziemie....

    OdpowiedzUsuń
  2. Oglądam sobie od czasu do czasu taki lekarski blog, na którym pojawiła się relacja z Fountains Abbey: http://abnegat.blogspot.com/2009/05/fountains-abbey.html
    to 170 km od Was, więc może Was zainteresuje?

    OdpowiedzUsuń
  3. Łoł Siorko! Coś mi się widzi, że może w przyszły łykend :-) W każdym razie dzięki za linka, świetne miejsce i Kubie chyba też spodoba się pomysł!

    Kasiu, pewnie że zwiedzam co sił, a z naszego miasta blisko w wiele ciekawych miejsc. I przekażę mężowi, że pochwaliłaś jego zdjęcia :-)

    OdpowiedzUsuń
  4. Matko! Jak tam pięknie!
    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  5. Dziwnie, ale rzeczywiście pięknie, Jagodo!

    OdpowiedzUsuń