piątek, 27 lutego 2009

Jako tako...

...wyszła puszka dla Misiątka. Laserowa drukarka nakłamała w kolorach, a Ciotka też się nie wysiliła i pracowała na 'odwal się'. A miało być tak pięknie, starannie, czysto, w ogóle ech i ach! Teraz niedoróbki będę chować pod warstwami lakieru i wyraźnie widzę że cokolwiek z niebieskim to sobie mogę darować. A tym bardziej, gdy na białym tle. A jeszcze tym bardziej, gdy z obrazka wyziera taki słodki pyszczek, a ja na nim to kłaczek zostawię, to błękitny odcisk palucha.


O kurcze, znowu zapomniałam, że jestem Daisy...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz