wtorek, 17 lutego 2009

Internet mi oddali wreszcie, to wkleję, com sobie zapisała w Wordzie

Takie przemyślenia miałam przemądre od wczoraj. Zachciało mi się je opublikować, a tu tymczasem ups, Neta nie ma. Mężysko pogrzebało po kompie po czym oznajmiło mądrym tonem, że to serwery De.eN.eS-owe – i poszło sobie. Jak dla mnie mogło powiedzieć, że krasnoludki kurek z Netem przykręciły.

Ale o czym to ja miałam... A, odpaliłam Worda, żeby wyładować frustrację która we mnie buzuje... Na temat publiczny, że się tak wyrażę, o którym w tutejszych i tamtejszych mediach głośno. Dzieci – Szantel lat 15 i Alfik, 13, machnęły sobie potomka. Ja już nie wnikam w życie erotyczne nastolatków. Krew mnie zalewa, bo popaprani rodzice tych dzieci galopem polecieli do prasy rozkolportować to wydarzenie za pieniądze. Jeszcze na dodatek rozwiedziony tatuś bardzo się spieszył, żeby go mamusia nie uprzedziła. Nie doczytałam o jakie kwoty chodzi, pewne jest że media zarobią tysiąckrotnie więcej, niż wydały. Jak się rozeszło że idzie o kasę, zaraz pojawiło się kolejnych siedmiu teoretycznie możliwych ojców (na ten temat też staram się nie rozmyślać zbyt intensywnie).

No i co mnie tak wpieprza? Że te parszywe, żywiące się sensacją media, przemnożone przez poziom umysłowy tutejszych przeciętnych zjadaczy benefitów, doprowadzą w końcu do absurdalnej sytuacji: jakiś kolejny tatuś zechce zarobić kilka tysięcy funtów za bezdurno, zatem namówi swojego tym razem jedenastoletniego syna (im młodszy tym bardziej wzruszająco prezentuje się na zdjęciach w The Sun), żeby bzyknął dwunastoletnią córkę sąsiadów. Kasę wyda się na wypasiony samochód i piwsko, a także wakacje all inclusive na Bali, narodzonego potomka jak zwykle utrzyma państwo, a poza tym kto by się tym przejmował.

A państwo oczywiście nie ma żadnych mechanizmów, żeby zapobiegać takim przypadkom. Jedyne co rządowi przychodzi do głowy, to rozdawać w szkołach środki antykoncepcyjne jedenastolatkom, bo zakładają (naiwniaki), że dziesięciolatki są jeszcze za młode. Próbowano zdaje się kiedyś wprowadzić kary pieniężne dla rodziców, których dzieci wagarują, ale nie było z czego zabierać, gdyż większość tych rodzin żyje na benefitach. To dlaczego nie skonstruować przepisu, że rodzice niepełnoletnich rodziców zostają z automatu skazani na tysiąc godzin prac społecznych? Niech strzygą trawniki lub opiekują się staruszkami w domach opieki. Mało prawdopodobne, że będzie to miało wpływ na ich życie rodzinne i pracę, bo zazwyczaj jednego i drugiego brak. Ale byłaby szansa, że zaraza nastoletnich ciąż nie przeniesie się na przyszłe pokolenia.

Tylko czy warto podpadać elektoratowi?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz