środa, 27 maja 2009

Grrrr...

Wśśśśściekła jestem.

Lampę mamy na biurko. Kupiona w jakimś hiperblaszaku za grosze, badziewna jest, ciężka, toporna i rozgrzewa się do czerwoności. Kilka razy każde z nas odskakiwało od niej z wrzaskiem, wczoraj miarka się przebrała i zapadła decyzja, że zmierzymy prędkość światła - z okna na parking. Położyłam pod lampą torbę od aparatu, a po jakimś czasie zaobserwowałam lekki dymek - właśnie topił się pasek. Kuba rzucił ciepłym słowem, obiecał zająć się tym dzisiaj, ale obiecanki - cacanki...

No i dzisiaj siedziałam przy biurku i kończyłam butelkę, na którą pomysł zgapiłam od Kasi. Skończyłam, otrzepałam łapki i odstawiłam 'dzieło' na bok. Prosto pod lampę... Za czas jakiś - trzask, sru, pierdut! Butelka trochę pęknięta, a trochę lakier się stopił. A ja siedzę i mielę w ustach wyrazy, których tu nie napiszę.

...wa!mać!

Coś nie mam ostatnio dobrej ręki. Obrazek dla Misiątka, zrobiony na szybko tuż przed wyjazdem do Polski, też nie do końca taki, jak zamierzałam. Ale mama Marmolada przyjęła go z radością, a Misiątko za małe jeszcze (9 miesięcy), więc nie pyskowało :-)

10 komentarzy:

  1. Obrazek jest kochaniutki. Butelki i tak jestem ciekawa.A lampka coś do d..y. Fajnie piszesz.Dowcipna babka. Lubię "Cię" czytać.Niedługo zaskoczę Was kolejną butelką.Ta to dała mi popalić. Taka moja radosna twórczość.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ramka świetna, nie wiem co ty od niej chcesz, w złotogłowie spowić??
    A lampa...ogarek oświaty oświecony - pstryknij ją za okno jak nikogo nie będzie.
    Co ty mi chachmęcisz o kursie przyklejania, kiedy widzę, że ładniutko Ci wychodzi.

    OdpowiedzUsuń
  3. Kasiu! Dobre Czwartek, i wiele pocałunki! Hihi, widziałam na Twoim blogu, co autotłumacz zrobił z hiszpańskim tekstem. Ja też lubię czytać Twoje teksty, nie wątp w to!
    Agnieszko, na prostych powierzchniach kleję na żelazko. Schrzaniłam ostatnio na wklęsłej, spore kawałki serwetek z cienkimi elementami. Dawaj kurs! :-) A na ramce z bliska widać, że mi się rozlazła farba na szkle.

    OdpowiedzUsuń
  4. Obrazek taki jak być powinien - słodki, pastelowy i dziecięcy :-)
    Bądź uprzejma się nie czepiać.
    Lampa faktycznie ma dość ciekawą osobowość. Może ona do smażenia jest? Sprawdzałaś jak jajca sadzone pod nią wychodzą? Albo bekonik?

    OdpowiedzUsuń
  5. Tak, tak... Albo rożen w pionie postaw i będziesz miała kebab ;) Po prostu trzeba zmienić zastosowanie lampy.... Hihi !! I mówi się "Urwał nać" i nie ma kłopotu ;)
    A tak poważnie to mocno ta lampa niebezpieczna i faktycznie ją wywalcie bo jakiś pożar się Wam zrobi :0
    A obrazek bardzo fajny, pani czepialska!
    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie wiem, co sie czepiasz obrazka, sliczny, dzieciecy, pastelowy, slodki....
    Radze z ta lampa sie pozegnac, bo o wypadek z taka zgaga nie trudno.
    Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
  7. Daisy, na moim blogu jest kurs z naklejaniem drobiazgów - wprawdzie nie serwetek a papierów, Tobie chodzi o serwetki? Ok, zrobię

    OdpowiedzUsuń
  8. buchachacha...kebab...idę zmienić majty bo się posikałam

    OdpowiedzUsuń
  9. Dobra lampka, dobra lampka...uśmiałam się.

    OdpowiedzUsuń
  10. Hihihi. Normalka - ja mówię, że obrazek beznadziejny, Wy - że cudowny, słodki, pastelowy i uroczy. Moje morale pnie się na wyżyny i tym sprytnym sposobem mam zapewniony fajny dzień :-)

    OdpowiedzUsuń