poniedziałek, 23 marca 2009

Zawieje

Jakoś ostatnio tylko narzekam. No to jeszcze trochę... POGODA JEST PARSZYWA! Miałam nadzieję na wiosnę, bo gdy byłam w Polsce to tutaj Mężysko jeździło na rowerze w krótkich gaciach. Tymczasem przywiozłam sobie jeśli nie zimę, to jesień. Wieje, szarugi iście listopadowe, szyby zachlapane deszczem i ciemno w chałupie.

Chciałam sobie podekupażyć, ale przy takim oświetleniu wolę nie ryzykować. Zrobiłam tylko jedną butelkę, żeby nie wyjść z wprawy. Miała wyglądać jak stareńka, omszona, tymczasem wyszła jak pociapane na oliwkowo coś. Chyba się jeszcze trochę nad nią poznęcam, ale po prawdzie straciłam chęć. Tyle dobrego, że wypróbowałam klej do serwetek zamiast ordynarnego wikolu - jak pisała Asket - efekt jest bez porównania lepszy. Przede wszystkim nie pomarszczyła się, a poza tym nie rozpaćkała jak papier toaletowy. A ja, gupia, kupiłam na próbę tylko małą buteleczkę...

Zdjęcie prześwietlone (w drodze wyjątku właśnie w trakcie robienia zdjęć na chwilę wylazło słońce!), ale nie od dziś wiadomo że fotograf ze mnie cienki jak tyłek węża.

3 komentarze:

  1. Fantastyczna ta buteleczka

    Nie przejmuj się u mnie pogoda też parszywa i przy tym nastrój

    OdpowiedzUsuń
  2. To nie buteleczka, to flasza po miodzie kasztelańskim, 0,75l... Ale miło, że Ci się podoba :-)

    U mnie pogoda się poprawia!

    OdpowiedzUsuń
  3. Flasza świetna, oj tak zdecydowanie lepiej jest kleić klejem do serwetek:) Ja na szczęście od takiego zaczęłam:)
    gorąco pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń