środa, 4 marca 2009

Bezsenna nocka

No, spać nie mogłam, pełnia dzisiaj czy co? Kręciłam się po naszych ciasnych kątach, a właściwie siedziałam w kuchniosalonie, żeby nie budzić Mężyska. Z nudów zrobiłam szczotkę do włosów, na nic większego nie mam jeszcze papieru...
Dolakierowałam także kafelki, co to je pokazałam parę dni temu. W ostatni łykend Mieszczyk usiłował je zaaresztować, ale wyrwałam mu toto z pyska. Duśka nie była zresztą zachwycona mieszczykowską wizją dekoracji łazienki. Ani ja, po prawdzie ;-)
Przeczytałam jeszcze ćwierć 'Potopu', nad ranem udało mi się wreszcie zasnąć, za to przed szóstą zerwał nas na nogi alarm przeciwpożarowy. Nie paliło się, oczywiście, tylko to badziewne, parszywe, zepsute od urodzenia urządzenie akurat taką sobie porę wybrało. Nie pierwszy raz zresztą i, obawiam się, nie ostatni.

Swoją drogą, muszę kiedyś zebrać do kupy i opisać angielskie osiągnięcia techniczne, a rozwiązania w naszym bloku w szczególności. I nie będzie tam wiele o podwójnych kranach.

Ooo, już wiem dlaczego nie mogę spać! Reisefieber mnie dopadła...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz