czwartek, 11 czerwca 2009

Przesyłka od Ani :-)

Ania z jezior oprócz robienia pięknych zdjęć, tworzy także przepiękne, ceramiczne przedmioty. Ja tego nie potrafię, ale za to mam dar przekonywania - udało mi się nakłonić Anię do wymiany. W zamian za moje deku dostałam gliniane liście i serduszko z masy solnej.

Niestety, nie umiem robić tak ładnych zdjęć, więc zamieściłam linki do fotografii Ani, a tutaj wrzucam, co udało mi się wycisnąć z resztek światła wpadającego przez moje małe okno ze szprosami:Chciałam, aby szklane kaboszony wyglądały jak krople rosy... Cóż, każdy robi, co może ;-)
I jeszcze serduszko:Prawda, że fajne te liście i serduszko? Prawda? Dziękuję, Aniu i polecam się na przyszłość :-)

Chciałam jeszcze podziękować Eli za przyznanie mi wyróżnienia:Dziękuję Elu, to baaaardzo miłe :-) Chciałam jednocześnie zaznaczyć, że dla mnie wyróżnieniem jest każdy komentarz, który otrzymuję. Jeżeli ktoś, niezależnie od poglądów, zabiera u mnie głos - daje mi sygnał że to, co piszę, jest co najmniej zauważalne... Dlatego też nie przyznaję wyróżnienia konkretnym osobom. Czytam każdą notkę na blogach widocznych u mnie po prawej stronie, bo w każdym znajduję coś dla mnie istotnego...

12 komentarzy:

  1. Cudowności !!!

    Już mówiłam Ani, że te jej serducha to mi się śnią po nocach

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. no śliczne :) Pozdrawiam po burzy

    OdpowiedzUsuń
  3. Piękne! Takie naturalne. A kaboszony spełniły swoje zadanie:) Buziaki

    OdpowiedzUsuń
  4. Uwielbiam taką ceramikę.
    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  5. Oj zdolna ta Ania! Wspaniałe prezenty otrzymałaś!A wyróżnienie z pewnością jak najbardziej Ci się należy!

    OdpowiedzUsuń
  6. Te liście żyłki mają zupełnie jak prawdziwe! Nie mam pojęcia, jak Ania to zrobiła :-)

    Buziaki!

    OdpowiedzUsuń
  7. Niezwykła dekoracja...myślę że natura najpiękniejsze ornamenty tworzy, a żyłki są odbiciem prawdziwych liści:)

    OdpowiedzUsuń
  8. Świetne są te żyłki na liściach. Czy dowiemy się, jak to się robi? Rysuje się to to czy może liść miał tak wystające żyłki, że wystarczyło go wwałkować w glinę?

    OdpowiedzUsuń
  9. Zapytam, matkoboska, ale nie dzisiaj :-)

    OdpowiedzUsuń
  10. Piękna zamiana! Pozazdrościć!

    OdpowiedzUsuń
  11. No to ja szybko napiszę :)
    Jolinka ma rację! Zważywszy na fakt, iż liście zachwycały mnie od zawsze - pomyślałam, że wykorzystanie ich będzie dobrym pomysłem :)
    No i rzeczywiście tak było, glina jest fantastyczna jeśli chodzi o tworzenie, daje się formować, ugniatać jak tylko zechcemy :)
    Polecam!!
    Swoją drogą, kiedy nazbierałam różne liście i zaczęłam je wyciskać w glinie, wszyscy nie mogli się nadziwic, że to takie proste, a efekty takie urokliwe.. przepięknie wyszły liście kasztanowca, ale niestety nie wytrzymały próby ognia :(
    Pozdrawiam Was serecznie!

    OdpowiedzUsuń
  12. Niesamowite te liście... Podziwiam!

    OdpowiedzUsuń