piątek, 5 czerwca 2009

Młynek

Ozdobiłam młynek. Przywiozłam go z Polski i wykonany jest na życzenie oraz według wskazówek Ewki. Miał być jasny (by pasować do innych rzeczy, które wcześniej zrobiłam), a 'to metalowe' miało być srebrne. Ewka ma prawo rządzić, będzie znosić moją obecność przed operacją, a także pochylać się nade mną z troską w trakcie rehabilitacji. Wykleiłabym dla niej nawet nocnik :-) Na szczęście dostałam młynek i wygląda on obecnie tak:Poprzednie zdjęcie zostało zrobione w resztkach słońca, potem nagle lunęło. Zdjęcie z prawa:...z lewa:...i z tyłu:Bystre oko dostrzeże bez trudu, że przede mną jeszcze sporo lakierowania... Jasne tło jest odpowiednie do tego motywu, ale 'to metalowe' doprowadza mnie do rozpaczy :-( Było wcześniej chromowane i błyszczące jak lustro, pomalowałam je srebrną farbką poli, więc odrobinę zmatowiało, ale i tak nie pasuje do postarzeń. Nie wiem, czym to ewentualnie przypatynować.

Jeśli chodzi o Ewkę - to jedyna osoba, którą udało mi się trochę zarazić dekupażem. Zakupiła kiedyś paczkę serwetek w jesienne liście i okleiła w chacie wszystko, co przed nią nie uciekło. Najbardziej dumna była z doniczki. Gdy pół roku temu odwiedziłam ją po raz pierwszy po remoncie mieszkania, oprowadzała mnie z dumą i pokazywała swoje rzeczy, a we mnie rosło serce, że przyjaciółka także złapała bakcyla (ma smykałkę, oj ma!). Wreszcie doszłyśmy do pokoju, gdzie na szafie stała wielka doniczka z jakąś wiszącą rośliną. Ewa powiedziała 'To popatrz sobie', ja sięgnęłam łapkami po doniczkę i w tym momencie skoczyła na mnie psica, która sama sobie otworzyła drzwi do chaty, i żywiołowo wykazywała radość ze spotkania... Taaa... Ewka zdaje się nadal ma do mnie żal za tę katastrofę, ale ja nie zmienię zdania - doniczkę stłukła ta suka z piekła rodem, Diana!

Tak naprawdę Diana nie ma piekielnego charakteru, za to jest szczęściarą, jak wiele psów koleżanek-blogowiczek. Kilka lat temu wzięto ją ze schroniska, pies przeżył bez wątpienia jakąś traumę i panicznie, histerycznie boi się obcych. Pamiętam Ewki zdziwienie, jak kiedyś wróciła do pokoju i zastała mnie głaszczącą Dianę po głowie. Ewka od lat wie, że ja dobrowolnie psów nie głaszczę (nie boję się, po prostu ja i psy nie przepadamy za sobą), ale bardziej wstrząsający był widok łebka Diany pod obcą ręką. Obecnie jestem już domownikiem i można mną tłuc doniczki...

19 komentarzy:

  1. Jak tak się jeszcze troszkę napatrzę - to i ja zacznę :) choć na razie nie mam pojęcia jak się za to zabrać :(
    Młynek - bardzo sympatyczny :) mnie przypadła do gustu, zwłaszcza strona lewa :)

    Daisy - jakaż milutka doniczka!!

    OdpowiedzUsuń
  2. "Zakupiła kiedyś paczkę serwetek w jesienne liście i okleiła w chacie wszystko, co przed nią nie uciekło." Anglicy mówią o takich sytuacjach : roling on the floor laughing

    a swoją drogą i ja bym była skłonna nawet nocnik wykleić... dobrze taką kochaną Ewę mieć

    wyściskowuję Ania

    OdpowiedzUsuń
  3. Daisy- for Ju ode Me;):D:D

    http://www.tekstowo.pl/piosenka,janusz_grzywacz,mlynek_kawowy.html


    Nie mogłam się powstrzymać, żeby Ci tego nie zaśpiewać, jak tylko zobaczyłam Twój młynek to przypomniałam sobie ten kawałek:))Młynek świetny, a patynować to nie wiem- patyną by trza...

    OdpowiedzUsuń
  4. Swietny ten mlynek, mnie srebrna gora nie razi, gorzej, gdyby byla mocniej swiecaca. Ja marze o takim mlynku...Moja mama ma taki zabytek, ale watpie, czy mi go da...

    OdpowiedzUsuń
  5. Aniu z jezior - u mnie się zaczęło od oglądania zdjęć w Necie, potem mnie świerzbiały łapki, a potem dostałam amoku ;-)
    Aniu Jednoskrzydła - ja skrót ROTFL znałam, teraz znam jeszcze rozwinięcie :-) A Ewa to skarb!
    Lejdik, piosenkę od Ciebie wstawiłam dla innych do zakładki - niech też posłuchają :-D
    Elu, takie młynki widziałam w Bielsku w sklepie 'Społem', może gdzie indziej też da się kupić. Zabytku do dekupażu szkoda, chyba że jest bardzo zniszczony.

    OdpowiedzUsuń
  6. Mnie się podoba tak jak jest. Szczególnie prawica :-)

    OdpowiedzUsuń
  7. acha i jeszcze patynować można patyną oleistą (ale paskuda długo schnie i po metalu może się slizgać) ja tu u nas mam jeszcze świetne farby metalowe Sinusa (sprzedają bezpośrednio od producenta na allegro) tam są różne takie wynalazki jak alpaka, stara miedź... ja je uwielbiam i są one moim wielkim odkryciem (wiesz jak fajnie wyglądają przetapowane np po bombce? wygląda jak metalowa...! serio) wyściski! Ania

    OdpowiedzUsuń
  8. o! a o Hamerai'cie pomyślałaś? są takie o efekcie młotkowania czy jakoś tak - wygląda rewelacyjnie (na moim eksbalkonie malowałam nim)

    OdpowiedzUsuń
  9. Aniu, myślałam o hamerai'cie czy jak mu tam. Jeno że tutaj nic się nie da kupić, szukałam w jednym sklepie i znalazłam jakieś popłuczyny, może jutro jeszcze poszukam w innym, większym. Efekt młotkowania mógłby być ciekawy. Tak czy siak teraz się rozejrzę po Necie i coś zamówię, bo mi brakuje preparatów :-) Ciągle tylko czytam o patynach, szkliwach i cudach wiankach, natomiast nie mam o nich najmniejszego pojęcia - wszystko załatwiam metodą 'market budowlany', nawet kolory uzyskuję z mieszania pigmentów do ściennych farb akrylowych. To jest ten 'słaby warsztat pracy', o którym zapewne słyszałaś ;-)

    OdpowiedzUsuń
  10. Według mnie do tego kremowego młynka z brązami ,to metal mógłby iść na stare złoto lub miedź.A ta taca patrzy na mnie i mówi,że też chciałaby ubrać się w takie obrazki:)

    OdpowiedzUsuń
  11. Ja mam i stare złoto, i miedź, Arkadio. Ale Ewka chciała srebrne 'to metalowe'. Może jeszcze ją przekonam swoim urokiem osobistym, że nie ma racji ;-)

    OdpowiedzUsuń
  12. Widzę,że Twoja twórczość kwitnie, młynek pierwsza klasa i te przecierki idealnie do niego pasują.Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  13. Świetny młynek! Mnie się tam to sreberko podoba :D
    Opowieść o Dianie chwyciła mnie za serce. Może dlatego, że ja wszystkie psy mam z odzysku i po traumach. Cudnie jest widzieć jak z nich wychodzą :D
    Serdeczności

    OdpowiedzUsuń
  14. Młynek super! Po pierwsze - mój ukochany papier, chyba jedyny z japońskich motywów jaki przypadł mi tak do serca,
    po drugie kolory i postarzenia świetnie dograne z motywem.
    po trzecie... zrobiła bym górę w kolorze mosiądzu;)łechłech...
    Boszzz...głowa mi pekę, piekę 2 ciasta bo mamy dzis spotkanie klanowe u nas. I jeszcze został mi 3 rozdział do wygłaskania...ale na Twój blog muszę wejść choćbym padła. W dodatku kontroluje mnie moja rodzicielka (czyta Twoje pasjami) i jak nie widzi moich komentarzy, to dzwoni i mnie ochrzania. Nie mówiąc juz o tym, ze masz w niej wierna orędowniczkę zrobienia kursu naklejania - odkąd przeczytała, ze chcesz takowy to spokoju mi nie daje...

    OdpowiedzUsuń
  15. Młynek przedni, świetnie dobrane motywy...
    jeśli właścicielka upiera się przy srebrnym metalu, może go trochę "przybrudź" czarną lub czarno-brązową farbą, tak w zakamarkach przynajmniej .... na to ewentualnie lakier, ale nie błyszczący:)

    OdpowiedzUsuń
  16. Agato, Jo-hano - dzięki :-)
    Agnieszko, ten japoński to chyba znowu zamówię, ja go nawet lubię wycinać! Mosiądz nie przejdzie, a też mi pasuje. Uściskaj ode mnie Mamę, miło mieć wiernych czytelników :-) (A może się Pani ujawni, Pani Mamo AgiB?) I miłej imprezy bez bólu głowy!
    Jolinko, chyba zastosuję się do Twojej rady. Nie mogę tak we wszystkim ulec Ewce ;-)

    OdpowiedzUsuń
  17. Mama dziękuje! Uczę ją wstawiać komentarze, jak się naumie będzie się ujawniać;)
    Głowa mnie nie boli...mojego męża i owszem...zawsze wiedziałam, że nie jest Hobbitem;) (mimo właściwych gabarytów)

    OdpowiedzUsuń
  18. To jeszcze niech Mama zacznie pisać bloga :-) Swoją też chętnie bym namówiła, ale ona niestety nie może za długo siedzieć przy kompie. A mój mąż na pewno jest krasnoludem, mimo że ma 1,84 i zgolił brodę lata temu... ;-D

    OdpowiedzUsuń
  19. Mnie się podoba taki jaki jest.

    OdpowiedzUsuń