W okolicach Warrington jest kilka miasteczek z końcówką '-wich' w nazwie. Zajrzałam do Wikipedii - w każdym z nich wydobywano sól, i rzeczona końcówka pochodzi od staroangielskiego słowa 'sól'. Zaraz się wyjaśni, dlaczego do tej soli nawiązuję...
Koło Northwich wykopano kanał, którym pływały barki przewożące sól i węgiel. Obecnie służy on raczej celom rekreacyjnym, barki pływają nadal, lecz wożą zazwyczaj ludzi na emeryturze, którzy bardzo często sprzedają domy, kupują barki i mieszkają na nich pływając po całej Wielkiej Brytanii. W Polish Express przeczytałam, że w UK na barkach mieszka blisko 300 tys. osób. Niewątpliwie jest to dosyć tanie życie - niezgorszą barkę można mieć za jakieś 20 tys. funtów, za taki dom nie trzeba płacić podatku council tax, można go przemieszczać w sposób dowolny ze względu na bardzo rozbudowaną sieć kanałów... Ja siebie nie widzę w takim miejscu, ale tutejsi ludzie są twardzi i przyzwyczajeni do wilgoci ;-) Oto widok na barkowisko w Anderton, można tu wypożyczyć stateczek i udać się nim w podróż z szaloną prędkością maksymalną 4 węzłów (ok. 8 km/h):
Jeszcze dwie sprawy nasunęły mi się na zakończenie postu. Po pierwsze - czy Anglicy sprzątają po swoich psach? Taaa, oczywiście, pod warunkiem że ktoś ich widzi... Zdjęć na dowód nie robiliśmy. Druga rzecz to coś, co rzuca mną o glebę za każdym razem, gdy mam 'szczęście' zaznać tej przyjemności. Mianowicie wszechogarniający, przepotężny, zabijający smród, który pojawia się znienacka podczas jazdy przez okolice... Nie wiem, jak w innych częściach UK, tutaj istnieją wielkie farmy bydła i owiec. Zresztą nieważne czego, może to są hohonie, może tapiry, woń roznosząca się po okolicy zabija ptaki w locie. W Polsce, kraju rolników, nigdy nie zaznałam czegoś takiego. Wychowywałam się na wsi oraz w pobliżu cukrowni, jestem przyzwyczajona do organicznych zapachów, ale te tutaj są nie do wytrzymania! I nie do opisania, trzeba przeżyć by pojąć, jakie to przykre...
Tam jest przepięknie, zdjęcia cudowne,
OdpowiedzUsuńTe barki mają swój niepowtarzalny urok.
A zapach ... no cóż... sama jestem ciekawa szto eto.
Pozdrawiam
Daisy - powinnaś pomyśleć o wydaniu przewodnika po Kraju Zasnutym Mgłami :-)
OdpowiedzUsuńWydawnictwa wyszarpywały by je od Ciebie na pniu!
Siorka, w Polsce jest bodajże jedno skrzyżowanie kanałów - to nad którym byliśmy. Równie 'bujną' mamy infrastrukturę kanałowo-rzeczną. Ostatnio kilkukrotnie spotkałam się z opinią, że to cudownie, że tak jest. Hmm... Tyle w tym temacie.
OdpowiedzUsuńbarki fajnie wyglądają... a o tych angielskich kanałach oglądałam stosunkowo niedawno bardzo interesujący program :)
OdpowiedzUsuńa w Polsce - jest też np interesujący Kanał Elbląski - ma np. 5 pochylni do przemieszczania statków :)
a z tymi zapachami to masz rację, są masakryczne. podobnych uroków wsi zaznałam jeszcze w Holandii, w Polsce - nie :)
życzę jak najszybszego powrotu do zdrowia :)
Bo nie ma jak nasz kraj! I widoki ładniejsze i lasy normalne i pachnie jak trza ;D
OdpowiedzUsuńTylko na barkach nie da się mieszkać....
Mam nadzieję, że czujesz się coraz lepiej.
Ściskam Cię serdecznie
Co do fetoru to i u nas znajdziesz.
OdpowiedzUsuńJechałam kiedyś przez Oborniki Śl. Wali obornikiem. No ale byłam też w "świniarni" na lubelszczyźnie i nic nie czułam.
Nieopodal mojej mieściny jest przetwórnia odpadów z ubojni. JAk dobrze zawieje to smród dochodzi i do nas. Nie wiem jak tam ludzie żyją w okolicy tego zakładu. Ponoć mozna naskakać gościowi , bo nie norm na zapach....nie ma ustawy anty odorowej.
Kasandro, przekażę Krasnoludowi opinię o zdjęciach :-)
OdpowiedzUsuńAto, kto by to czyyyyyyytał? Wystarczycie mi Wy, moje wierne czytelniczki :-)
Nopopacz, Siorku, a ja myślałam, że w kraju są conajmniej trzy akwedukty... Nie chce mi się sprawdzać, pewnie masz rację że ten jeden jedyny...
ushii, marzę o tym, żeby zobaczyć Kanał Elbląski! Kiedyś...
Jo-hano, właśnie że jakiś facet we Wrocławiu zbudował sobie dom na Odrze. Czytałam parę lat temu, nie wiem, jak się obecnie rozwija sytuacja :-)
Kasiu, ja znam nasz swojski odorek. Obornik czy gnojowica to doprawdy mały pikuś przy tym, co tutaj czasem czai się w eterze :-( Właśnie ostatnie dwa dni to trauma, bo jakiś okoliczny farmer zrobił czary-mary i śmierdziało w środku miasta!
Przepiękne zdjęcia, pięknie to opisałaś. Zamieszkałam by w takim domku, na miesiąc, sama... i żeby nikogo nie widzieć, kto bym wolał co chwilę jeść, pić, podaj, przynieś...cisza, woda i spokój...
OdpowiedzUsuńA może tak tylko mi się wydaje...
Życzę szybkiego powrotu do zdrówka i pozdrawiam serdecznie!