piątek, 24 lipca 2009

Psy szczekają, karawana idzie dalej...

Operacja pod względem medycznym się udała - pacjent przeżył. Co do innych spraw - wycięto mi za dużo i nie mam szans na dziecko. Cóż, może za jakiś czas złapie mnie deprecha i się potnę czy coś... Na razie się nie rozklejam, przemyślałam sprawę, od dawna liczyłam się z taką możliwością. Nie myślę na razie, jak mi źle, innym bywa gorzej - co nie jest żadnym pocieszeniem, tylko wyznacznikiem skali problemu. Mój Krasnolud od razu zaczął mówić o adopcji. Przemyślimy, nie mogę teraz emocjonalnie pogonić tą ścieżką...

Siedzę w chałupie, Ewka przygotowała mi prawdziwe sanatorium. Wyszłam ze szpitala ledwo żywa, a już po paru godzinach siedzę przy kompie (co prawda zgięta w lekkim przykurczu, ale to minie), czuję się nieźle i myślę, co by tu może zmalować... Na warsztacie, jeszcze sprzed operacji, mam kufel i butelkę - pokażę za parę dni.

A tu jeszcze szkatułka dla Joli, przecierki plus zwykła oklejanka - za to zrobiła się bardzo szybko:Ze zdjęcia można wnosić, że to prawdziwy olbrzym, tymczasem najdłuższy bok ma najwyżej 15 cm.

20 komentarzy:

  1. Najwazniejsze, ze wrocilas i jestes cala i zdrowa:)(trzymam kciuki, zeby okres rekonwalescencji szybko minal).
    Fajne te sloneczniki, pozdrawiam cieplo!

    OdpowiedzUsuń
  2. Trzymaj się Daisy mocno !!! Dasz radę jak nic !!!

    Pozdrawiam gorąco i szybkiego powrotu do zdrowia życzę

    OdpowiedzUsuń
  3. Pogody ducha i pozytywnego myślenia,że wszystko ułoży się jak najlepiej Ci życzę.Bardzo optymistyczna szkatułka w radosne słoneczniki to znak,że szybko dojdziesz do siebie,najważniejsze to w takich chwilach nie być samym,a wiesz,że nie jesteś,bo masz nas, pocieszycieli Twoich :c)

    OdpowiedzUsuń
  4. Kochana,
    tak czekalam na Twoj wpis. Dobrze, ze juz po wszystkim!!! Teraz pas na brzuch i zero dzwigania.
    Wyobrazam sobie, jakie to sa dylematy zwiazane z plodnoscia. Mam takie pacjentki pod opieka.Zdrowie w tym wypadku wazniejsze...Trzymaj sie kochana! skrzyneczka poznoletnia, bardzo ladna. Mi sie nie chce robic nic...

    OdpowiedzUsuń
  5. dobrze, że już po wszystkim... życzę jak najkrótszej rekonwalescencji! a wszystko inne jakoś się samo ułoży, we dwójkę dacie radę!
    ściskam Cię mocno!

    OdpowiedzUsuń
  6. Jesteś niesamowita. Masz w sobie i siłę, i blask, który oświeca innym mroki istnienia. Kobiety sprawy dzieci i płodności przeżywają niezwykle silnie i każde zaburzenia źle znoszą (przeżywają bardziej niż trzeba) a Ty tak mądrze do tego podchodzisz. Żon też nie odparady skoro od razy wyjście widzi i szat nie rwie na ciele. Temat rzeka, nie na post, nie na komentarz i nie na blog... nawet cały na ten temat. My się staramy o 2 dziecko (a 3cią ciążę) już od 2005, daję sobie jeszcze rok i wraca temat adopcji. Za dużo jest nieszczęśliwych dzieci, żeby się zakręcać na przekazywanie genów. Chyba nie o to chodzi.

    Dobrze, żę się odewzałaś, bo się martwiłam.
    Mocno przytulam,
    Ania

    OdpowiedzUsuń
  7. Najważniejsze żebyś powróciła do pełni sił,
    na inne sprawy,rozmyślania i pomysły przyjdzie na pewno odpowiedni moment (takie jest moje skromne zdanie).
    Trzymaj się!
    Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
  8. Daisy! Ważne, że jesteś z nami - tylko to się liczy :-)
    A co będzie - czas pokaże :-)

    OdpowiedzUsuń
  9. Daisy!!! Twarda z Ciebie sztuka ale czasami warto sobie poplakac i wyrzucic z siebie niepotrzebne emocje:(
    PO czesci Ciebie rozumiem tzn wiem co mozesz czuc ...lekarz mi mowil ,ze watpliwa sprawa ,zebym miala dziecko ale stal sie cud i mam Michasia ,wiem ,ze to nie to samo ale mi tez odebrano nadzieje ale Bog mi ja przywrocil :))
    trzymaj sie ,myslami jestem z Toba

    OdpowiedzUsuń
  10. Tulę Cię mocno Kochana, z całego serca. Wracaj szybko do zdrowia i formy
    Myślę o Tobie ciepło i wysyłam pozytywne fluidy.
    Ściskam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  11. Witaj wśród nas. Skoro mowa o adopcji to oddam moje pociechy: 21 i 16 lat. Juz odchowane, nie leją w pieluchy. Potrafią czasem być wdzięczne...Nie załamuj się. Posiadanie dzieci nie zawsze jest takie cudowne. Niby cementuje rodzinę ale potrafi i kaszankę z krwi zrobić. Całuję i pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  12. Podziwiam Cię za Twoje patrzenie na świat, chociaż pewnie nie to chcesz usłyszeć... Zawsze podczytuję, chociaż nie zawsze ślad zostawiam. Trzymaj się ciepło, jesteś mądrą i twardą kobietą :)Zdrowiej szybko!

    OdpowiedzUsuń
  13. Pozdrawiam serdecznie i życzę powrotu do zdrowia jak najszybciej :-)

    OdpowiedzUsuń
  14. Dziewczyny, wszystkim Wam serdecznie dziękuję! Naprawdę, łatwiej jest się zbierać przy Waszym wsparciu :-)

    OdpowiedzUsuń
  15. Daisy... w tej chwili nic pocieszającego nie napiszę ...nie da rady . Ważne abyś teraz dbała o siebie i wracała do pełni sił !
    Ściskam Cię mocno ,trzymaj się ciepło !

    OdpowiedzUsuń
  16. NAjważniejsze zdrówko. Wypijmy za to po browarze.

    OdpowiedzUsuń
  17. Podoba mi się stwierdzenie Kasi, że: "dzieci potrafią kaszankę z krwi zrobić" i czasem aż coś korci, żeby wystawić je na allegro z opcją "kup teraz". Podejrzewam, że nie osiągnęłabym nawet minimalnej ceny wyjściowej, a przecież tak ciężko pracowałam, żeby je mieć (chociaż łobuzy). W czasie ciąż "przerobiłam" większość znanych lekarzom powikłań, jedno nieznane też... włącznie ze śmiercią podczas porodu.
    Bardzo dobrze Cię rozumiem, bo mimo wszystko gra jest warta świeczki - matką jest tylko ta, która kocha i wychowuje. Na nosiciela tasiemca nikt "matka" nie powie...

    OdpowiedzUsuń
  18. Zapraszam do mnie po odbiór wyróżnienia :c)

    OdpowiedzUsuń