wtorek, 15 grudnia 2009

Jeszcze się nie rozpuściłam...

...chociaż pada i pada, i pada... Chyba od miesiąca nie zdarzyła się przerwa w deszczu dłuższa niż jeden dzień. W radio mówili, że tegoroczna jesień jest najbardziej mokrą jesienią od czasu, gdy zaczęto rejestrować takie rzeczy. Bue. Kupiliśmy urządzenie do osuszania powietrza i pracuje bez przerwy, niemniej jednak szyby spływają wodą. Od wewnątrz. W chacie zimno, mam doła, i nie spodziewam się, że mi przejdzie przed wiosną. Parszywe samopoczucie potęguje fakt, że za parę dni w Kuby firmie odbędzie się christmas party i nie mam się w co ubrać, bo przytyłam, i to sporo. Coraz bardziej rozpaczliwe wizyty w tutejszych sieciówkach doprowadzają mnie do rozpaczy! Jedna jedyna szmata, którą EWENTUALNIE zgodziłabym się wciągnąć na grzbiet, okazała się kosztować 130 funtów, no z czym do ludzi! Ciuchy koszmarne są we wszystkim, kolory, fasony, jakość materiałów... W tym sezonie postanowiono, że wszystko, co nie jest przygnębiająco fioletowe lub zimno-zielone, będzie w różyczki. Pierwsza taka bluzka nawet mi się spodobała, akurat nie było na mnie rozmiaru, więc odpuściłam i dobrze. Bo potem w każdym kolejnym sklepie widziałam WSZYSTKO W RÓŻYCZKI!. Find your own style, pod warunkiem, że chcesz się owijać w dzianiny ze sztucznych włókien, drukowane w takie czy śmakie róże, zasadniczo czerwone na czarnym tle, ale zdarzają się granatowe lub szare... Odstępstwem od różyczek jest ordynarna krata, koniecznie z wplecioną złotą nitką, no i oczywiście cekiny, cekiny, cekiny... Zbliża się wieczór sylwestrowy, więc wszystko musi ociekać fałszywym złotem i diamentami. Nie chcę cekinów, no litości! Proszę sobie wyobrazić fokę porośniętą rybią łuską - to ja w cekinach, fuuuuj... Co do fasonów kiecek i tunik - moja babcia z upodobaniem nosiła takie workowate fartuchy, niemniej jednak było to w czasach głębokiego komunizmu, a babcia wtedy miała zdrowo po sześćdziesiątce.

No dobrze, nie jest tak całkiem dennie. W niedzielę była niezgorsza pogoda, więc - mimo, że dzień krótki, a wstało nam się późno, pojechaliśmy do Romsey. To takie małe miasteczko, rzut beretem od Southampton. Jest prześliczne, pełne małych domków , a w centralnym punkcie stoi ogromne opactwo. Zdjęć, ze względu na w kratkę pogodę, wyszło niewiele:A takie było zakończenie dnia - festiwal kolorów na chmurzącym się niebie :-)
Chciałam jeszcze podziękować dziewczynom, które pamiętają o mnie i wysyłają ponaglające posty - babeczki, wrócę do żywych, niech no tylko przestanie padać... ;-)

10 komentarzy:

  1. Cudowny ten zachód słońca!Od razu weselej.

    OdpowiedzUsuń
  2. ehhh.... skąd ja to wszystko znam? i pogoda i nienawiść do cekinów i świecidełek, i wilgoć w domu, i zimno... też już bym wiosny chciała

    OdpowiedzUsuń
  3. Oj Daisy!
    Nie znikaj więcej na tak długo!
    A deszcz przestanie padać - kiedyś ;-)

    OdpowiedzUsuń
  4. O, czyli, że...nieśmiało się domyślam- nie ja jedna padłam ofiarą braku światła dziennego...Od razu mi lepiej...I aby do wiosny Daisy i wszystkiego dobrego :)

    OdpowiedzUsuń
  5. U nas też mrocznie. Nie pada, ale ciągłe ciemności doprowadzaja do doła. Dziś spory mróz z rana i do tego powiewa i przewiewa. Byle do wiosny.
    J też wkurzam się na ubrania. W sumie nie mam nic. Nie mam w co się ubrać więc nigdzie nie idę. Ty musisz. Czy rózyczki są takie złe? A w zielonym Tobie bedzie ładnie..... :-)

    OdpowiedzUsuń
  6. Tomek znalazł na zdjęciu satelitarnym Wasz blok :)Czuję się tak, jakbym Cię odwiedziła.
    Mhm..też jestem po całodziennej wyprawie na zakupy, ale chyba CUDEM udało mi się kupić COŚ. A mianowicie sukienkę. I nawet nie trzeba będzie jej za dużo przerabiać (mój luby utrzymuje, że dekolt jest za duży, więc trzeba będzie ramiączka podnieść;p

    OdpowiedzUsuń
  7. O raju, o tym ponaglaniu to do mnie pijesz, a ja nie w tym sensie:)

    Roztoczyłaś przerażające wizje. Nawet nie chodzi o te szyby spływające wodą, ale o tę kratę ze złotą nitką i cekiny all over. Straszna sprawa! Zwłaszcza w zderzeniu z cudowną architekturą Romsey, którą pokazujesz:)

    OdpowiedzUsuń
  8. Daisy - desz i szaruga potrafi rzeczywiście skutecznie odebrać pozytywną energię.. ja zapalam w takich chwilach wszystkie możliwe świczki i latarenki - od razu robi się przyjemniej :) .. do tego dobra muzyka i grzane wino.. no i poprawa nastroju murowana ;)
    Słońca i optymizmu Ci życzę.. choć nie mogę powiedzieć, że u mnie zawsze on gości..
    Pozdrawiam ciepło!!

    OdpowiedzUsuń
  9. Sympatycznie wygladajace miasteczko:).

    Tez mam ten problem z woda, coz, uroki single glazing (w moim przypadku), ktos mi poradzil, zeby przykleic folie izolacyjna, ale oczywiscie jeszcze tego nie zrobilam;)...

    Co do wyboru ubran to zgadzam sie w calej rozciaglosci. Jedyny sklep to ktorego teraz chodze to Mango, ale z jakoscia roznie bywa, niestety...

    Teraz tez pada, ale snieg, nie deszcz:).
    Osobiscie preferuje ta opcje.

    Mam nadzieje, ze nastroj ci sie polepszy, to taki okres, ze trzeba sie troche dopiescic i rozleniwic:), no i oby do wiosny.

    Pozdrowienia!

    OdpowiedzUsuń
  10. Jak miło zajrzeć do Ciebie! Coś nowego sie dowiedzieć i zobaczyć. Ci co potrafią dzielić się
    swoimi odczuciami i wrażeniami powinni to robić, pomimo deszczu :-) Naprawdę się cieszę. Mój sąsiad na takie troski mówi: to minie. I ma zawsze rację

    OdpowiedzUsuń