wtorek, 20 października 2009

Za oknem smętnie...

...na szczęście łykend mieliśmy ładny. Oto kilka zdjęć okolicy naszej chaty, wszystkie zrobione w trakcie jednego spaceru.

To park, długi i nieco bagnisty, ale wygląda całkiem jak las i jest w ŚRODKU wielkiego miasta :-) Grzybów nie stwierdzono...
...tylko jakieś borostwory...
Tę różę wypatrzyliśmy po wyjściu z 'lasu'. Romantyk zapewne westchnąłby na temat piękna southamptońskiej jesieni, ja jednakże rozpaczam nad winem z dzikiej róży, którego nie zrobię w tym roku (ale będę wiercić dziurę w brzuchu Krasnoludowi, może kupimy niezbędne akcesoria...)
Taki widok zaskakuje po wyjściu z parku...
Ciotka nawet znalazła na plaży kamyki do zbierania...
...ale tu brutalna rzeczywistość - Southampton to miasto portowe :-)
Wystarczy jednak oddalić się od zatoki o kilka uliczek - oto mały, wiejski kościółek...
...i całkiem pogodny cmentarz tuż obok.

Spacer był fajny i przeżyliśmy tylko jedno rozczarowanie - okazało się, że w okolicy nie ma żadnego porządnego pubu w rodzaju naszego 'Jelonka' z Warrington. A miałam chęć na 'pint of ale' na świeżym powietrzu...

A, i jeszcze historia z życia Ciotki:

Z Krasnoludem jesteśmy parą od kilkunastu lat, prawdopodobnie czternastu. Po jakimś czasie wspólnego życia wzięliśmy ślub i fajno :-) Ostatnio nawet, 17 października, świętowaliśmy rocznicę. Jakież było więc nasze zdziwienie wczoraj, 19 października, gdy zadzwonił Kisiel z życzeniami z okazji rocznicy ślubu (nie to, żeby pamiętał sam z siebie, po prostu ma pamięć zewnętrzną, która mu wysyła informacje o rocznicach). Zdziwiona Ciotka przegrzebała więc papiery i znalazła odpis aktu ślubu. Szok!

Okazało się, że rocznicę ślubu rzeczywiście mamy 19-go, i była to SIÓDMA rocznica, nie ÓSMA, o czym byliśmy przekonani.

Wydaje mi się, że normalne kobiety pamiętają o takich sprawach...

17 komentarzy:

  1. No ja nie jestem normalną kobietą. O ostatniej rocznicy przypomniał mi szwagier i teściowie a datę (na wszelki wypadek) kazałam sobie wygrawerować na obrączce)

    OdpowiedzUsuń
  2. ja notorycznie zapominam o wszelkich rocznicach. To tez nie jestem normalna. Okolica nawet nawet-albo Ty kochana potrafisz znalezc w calej tej marnosci cos pieknego...

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja z kolei dzień i miesiąc ślubu pamiętam chyba tylko dlatego, że tzw. noc świętojańska wtedy wypada. Która rocznica wypada w danym roku wiem, jeśli pamiętam ile mój syn aktualnie ma lat (wystarczy dodać rok)... O własnych urodzinach potrafię sobie przypomnieć dopiero wtedy, gdy mąż mi życzenia składa...

    OdpowiedzUsuń
  4. no tak, normalną i zwykłą kobietą nie jesteś patrząc na Twoje prace.
    A za takie niedopatrzenie to niejednemu chłopu by się oberwało, hehehe

    OdpowiedzUsuń
  5. Heheh... po pierwsze wszystkiego naj... siorka. Prawie pamiętałam! Jeszcze w ubiegłym tygodniu o tym myślałam!
    No cóż, 'prawie' czyni wielką różnicę. Na pocieszenie powiem, że o swojej rocznicy też nigdy nie pamiętamy, choć to prawie też w Noc Kupały (no, dzień przed). I zaczynam żałować, że nie wygrawerowaliśmy na obrączkach. Ale w sumie po co?
    A w tym lesie to nie borostwory tylko jakaś Dziwożona czy Konopielka, hihihi.

    OdpowiedzUsuń
  6. hehe... ja nie umiem zapamiętać żadnej daty oprócz urodzin własnych i rodzicieli... ale będąc hipokrytką opieprzałam swojego faceta za zapominanie o różnych rocznicach, imieninach itd tak skutecznie, że teraz pilnuje żebym ja pamiętała :)
    w tym roku mam łatwo bo okrągłe urodziny, ale wcześniej to czasami musiałam się zastanowić ile mam lat jak ktoś pytał... uznaję zatem że jesteś normalna :)

    OdpowiedzUsuń
  7. ...i w mieście portowym można znaleźc piękne zakątki.
    Może musicie trochę więcej nazbierac tych rocznic ;) ...po dwudziestej się już pamięta.
    ...albo Ty , albo On , albo jednomyślnie nadziwic się nie będziecie mogli, że to już tyle lat wytrzymaliście ze sobą ;))

    OdpowiedzUsuń
  8. JAk zwykle usmiałam się. Za to Cie lubię.W pochmurny dzień wzbudzasz usmiech. Krasnolud ma boska żonę, jakby nie wiedział. A rocznice....mało ważne.Wazne w zyciu są inne rzeczy. Ja tez mam słabą pamięć....

    OdpowiedzUsuń
  9. Ależ tam pięknie .... a z tą pamięcią to u mnie też różnie bywa, pamiętam tylko o urodzinach moich, rzecz jasna, męża i dzieci, reszta to dla mnie czarna dziura ...

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  10. Gratulacje kolejnej rocznicy i obyu ich jak najwięcej było :-).

    No to ja też nie całkiem kobieta jestem ;-) Normalnie to mam problem z tym czy to 9 czy 11 kwietnia. W tym roku ze zdziwieniem zobaczyłam męża z wiechciem w dłoni (a on mało bukietowy...) i zupełnie nie wiedziałam o co chodzi ;-) Roku nie pomylę, bo tegoż samego roku sprawiliśmy sobie pierwszego "master of disaster" :-), ale za parę lat to i pewnie lata też zacznę mylić...
    pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  11. zastanawiam się czy ja nie "normalna" czy nie "kobieta" ;-) rok wprawdzie pamiętam ale ile to lat to zawsze muszę przeliczyć a co do daty... przypomina m moja mama składając nam życzenia ;-))

    OdpowiedzUsuń
  12. Ha ha ha ... o naszej rocznicy pamiętam bo łatwa do zapamiętania ,chociaż zdarza mi się chwilę zastanowić ile ja dokładnie lat mam!
    Pozdrawiam ciepło.

    OdpowiedzUsuń
  13. Hi, hi...Wszystkiego najlepszego!
    Kościółek i cmentarz urocze. Park, a szczególnie wyjście z niego super!
    Ściskam serdecznie :D

    OdpowiedzUsuń
  14. Odkryłam Twój blog wczoraj i od razu spodobało mi się u Ciebie. Pozdrawiam ewik

    OdpowiedzUsuń
  15. Okolice śliczne, a obok portu nie musicie chodzić:) ?Jeśli chodzi o rocznicę , to u nas jest podobnie:) Nikt nie pamięta, bo też pobralismy się dla formalności po sześciu latach wspólnego zamieszkiwania. Ty szukasz dokumentów, a ja sprawdzam w starym dowodzie osobistym pieczątkę ze slubu:)Jak widać , takich nienormalnych kobiet więcej na tym świecie:)
    buziaki

    OdpowiedzUsuń
  16. Zapraszam po odbiór wyróżnienia :-) pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  17. :) Wygląd bloga zmienił się na jesienny, ale w samym blogu - cisza. :(

    OdpowiedzUsuń