poniedziałek, 12 października 2009

Brytyjskie rozwiązania techniczne III

Mieliśmy wczoraj mały armaggeddon w nowo zasiedlonej chałupie. Zaczęło się niewinnie, przedwczoraj, kiedy odkręciłam kran z ciepłą wodą i nie mogłam go zakręcić. Krasnolud wezwany na pomoc zakręcił i powiedział, żebym więcej nie używała nadmiernej siły przy otwieraniu wody. Nie użyłam żadnej wielkiej mocy, na pewno nie większą niż zwykle, ale z chłopem nie ma sensu dyskutować. Zatem gdy wczoraj sytuacja się powtórzyła, woda leciała (wrzątek), Krasnolud został wezwany na pomoc i nie pomógł. Bo okazało się, że to kran jest zepsuty, a nie Ciotka nadużywa mięśni odkręcając wodę.

Skoro woda leciała, należało ją jakoś zatrzymać. Z dziesięć minut zajęło nam zlokalizowanie głównego zaworu, kolejne dziesięć - mniej głównego, żeby odciąć tylko wodę z bojlera, a nie całą dostępną, w tym niezbędną do spłuczki. Potem Kuba podjął próbę rozkręcenia kurka i się zdziwił. Kurek odkręcić się nie dał. Obstukany, proszony ciepłymi słowami trwał zapiekły, aż w końcu się ukręcił. Należało wymienić cały kran, nie tylko ten kurek. Krasnolud wlazł zatem pod zlew (kiepsko się mieścił, bo szafka mała, a on całkiem spory jak na Krasnoluda). Użył wszelkich dostępnych narzędzi, walczył dwie godziny i NIE UDAŁO mu się odkręcić kranu. Zapieczony. No to pojechał do marketu budowlanego po narzędzia. Tam znalazł kran, natomiast nie znalazł narzędzi służących do odkręcania! Poproszony o pomoc pracownik marketu powiedział, że narzędzi nie ma, a poza tym że to jest za trudne samemu naprawiać i żeby Kuba sobie znalazł fachowca. Na samą myśl o tutejszych 'fahofffcach' włos nam się jeży wszędzie, więc Kuba wrócił dodom i walczył następne dwie godziny, by odkręcić i przykręcić z powrotem, tym razem świeży kran. Poszłam do pracowni i zobaczyłam ku swemu zdziwieniu, że komputery nie działają. Wywaliło bezpieczniki. W międzyczasie w kuchni słychać było dziwne stukoty. Hmm... Myśleliśmy, że to coś z narzędziami, że się obsuwają i postukują w czasie, gdy Kuba walczy zamknięty w szafce pod zlewem. Ale w końcu udało mi się ujrzeć przyczynę - nagle ni stąd, ni z owąd zobaczyłam iskrę przeskakującą gdzieś w WYŁĄCZONEJ PRALCE, towarzyszył temu ten charakterystyczny stukot. Tym razem znowu wywaliło bezpieczniki. Kuba załączył i wtedy nie wiadomo z jakiego powodu włączyło się wyłączone uprzednio kuchenne radio... Mieliśmy trochę dosyć. No ale nic to, po wdzięcznej pracy hydraulika i równie wdzięcznych zaklęciach godnych lepszej sprawy (Co za [cenzura] debil zakładał ten [cenzura] kran!?) Kuba podmienił zepsute na niezepsute i wodę mamy. Postanowiliśmy przetestować pralkę i zepsuć ją do końca, żeby można było zażądać nowej od gospodarza, ale pranie się zrobiło, nikt nie został popieszczony przez 220V, mimo że było czuć smrodek palonej izolacji. Teraz boję się, co dalej, kiedy mnie trąci pieron z jasnego nieba...

No i obiecane zdjęcia. Jakość kiepska, część robiona pod światło, ale widać o co chodzi...
Lustro nad wanną.
Lustro nad umywalką, przy okazji dwa krany...
Lustro nad kibelkiem.
Włącznik światła jak spłuczka...
Spłuczka wygląda jak klamka...
Widok na kuchnię.
Lampa w pracowni.
Okno.
Patent okienny.

A oto salon:
Odrzwia i stiuki gipsowe nad nimi...
Słynne płaskorzeźby.
Płaskorzeźby w szerszej perspektywie, ze złotym włącznikiem i osłonką na grzejnik.
Przepiękna kotara z frędzlami.
Tymczasowe umeblowanie salonu ;-)
Trzy w jednym: rybia łuska, kwiatowy dekor i szczerozłota lampa w salonie.
Równie szczerozłote urządzenia elektryczne, nieco stłamszone przez okrutny los...

Zdjęć na razie tyle, następne będą jak się urządzimy.

A jeśli chodzi o COŚ myjące okno - ze względu na to, że mieszkamy na piętrze i widoczny był dłuuugi kij, podejrzewam że na dole podczepiony był jakiś ludzki element - automat spisałby się lepiej ;-)

21 komentarzy:

  1. nie wiedzieć czemu jak czytałam opis w mojej chorej wyobraźni zobaczyłam te lustra wiszące NA SUFICIE nad kiblem i wanną... więc mogło być gorzej, nie narzekaj :)
    a te płaskorzeźby, o matko... i w dodatku tak artystycznie umieszczone - w rogu i na różnej wysokości, podziwiam wyobraźnię i wyczucie estetyczne dekoratora :)
    a w ogóle to właśnie jem i mało się nie udławiłam ze śmiechu po Twoim poście! wiem, że Wam do śmiechu nie było, ale uwielbiam Twój styl pisania :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardziej niż 220v poraziły mnie szczerozłote kontakty i "płaskorzeźby" nad kaloryferem. Jako architekt czuję się zafascynowana tym cosiem przy oknie (zdjęcie z samochodami)..to taka mała szybka dla zezowatych ?? (żeby jeśli nie mogą patrzeć prosto to boczkiem sobie wyglądali??)

    OdpowiedzUsuń
  3. Szczerozłote pstryczki-elektryczki rulez (cokolwiek miałoby to znaczyć, bo w sumie nie wiem).

    OdpowiedzUsuń
  4. Toż się paniusi szanownej chyba w główce pomięszało ze szczenścia?? W saloonach złotem spływających pomieszkiwa i wykpiwa tambylczą sztukę architektonicznom na najwyżsiejszym poziomnie wtajemiczenia!

    Weź te płaskorzeźby zdekupażuj, zasłonkę zedrzyj razem z frędzlami a na pstryczki patrz z zamkniętymi oczami ;-D

    OdpowiedzUsuń
  5. Zagościłam tak trochę przypadkiem i popłakałam się ze śmiechu. Jako matka trójki młodych hobbitów, których życie odbywa się na trzech co najmniej poziomach, poczułam ogromną sympatię i do Krasnoluda i tym bardziej do jego Żony. Mieszkanie zauroczyło mnie od pierwszego przeczytania. Nie żebym, aż taka guściasta była. Ale gdy wszyscy wokół mają swoje własne, wymarzone, wypieszczone i dopracowane domy, domki i mieszkanka, ktoś (podobnie do mnie), kto udomawia cudze domy, wyciera cudze dywany i potrafi "cieszyć się" z takich drobiazgów jak złote elementy elektryczne - staje mi się bliski. Będę więc, jeśli można, zaglądać do Waszego domu w Southampton (tym bardziej, że wśród tych 30 tys, są moi przyjaciele)i podziwiać razem z wami stiuki i złote dekory> pozdrawiam serdecznie. Asia

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie no mnie się wydaję, że mimo wszystko jest bardzo ładnie ...

    OdpowiedzUsuń
  7. Kochana, uprzedzaj, ze bedzie smiesznie, jem owsianke i malo sie nie udlawilam....Wiesz, mam wrazenie, ze w tych angielkich domach jest jak w kiepskiej komedii-nacisniejsz wlacznik swiatla, pardon-pociagniesz za wlacznik a spusci sie woda w ubikacji.Klamka jako spluczka rulez...!!!

    OdpowiedzUsuń
  8. Wróciłaś>Nareszcie. Usmiałam się znowu po pachy. Z drugiej strony tylko narzekasz i śmiejesz sie tych Anglików.:-) A jest sie z czego śmiać....Ciekawe czy ktoś na swiecie tak śmieje sie z nas?

    OdpowiedzUsuń
  9. Podczytuję sobie Ciebie czasami:)Dziewczyno wszystko jest do zniesienia-są gusta i guściki ale ja to najbardziej załamna bym była TYMI usterkami i tu ładnie widać prawdziwość naszego przysłowią"nie wszystko złoto co się świeci":)))a co do otwierania okien to tak samo okna otwierane są u mojej serdecznej koleżanki w...Rabce w typowym góralskim domu:))Th.

    OdpowiedzUsuń
  10. Ah, wylacznik swiatla jak spluczka, spluczka jak klamka;)), skad ja to znam...
    Trzy lustra, super, mozna sie dobrze obejrzec z kazdej strony;).
    Jak w ogole Wam sie mieszka w Southampton??
    Pozdrawiam serdecznie!

    ps. Jestem dowodem na to, ze grzyb w domu wcale pojawic sie nie musi:).

    OdpowiedzUsuń
  11. Nooo ..jak dla mnie, to wyłącznik jak spłuczka jest na pierwszym miejscu!Czy ten patent jest często praktykowany na wyspie ...po prostu z podziwu wyjść nie mogę. A tobie udziela się chyba angielskie poczucie humoru ... uśmiałam się ,upłakałam , i udławiłabym się ...własną śliną! Trudno i tak będę podczytywać ,choćbym trupem miała paść.
    Pozdrawiam ciepło.

    OdpowiedzUsuń
  12. Hej, Kochane!
    Od dzisiaj mam STAŁEGO neta, wreszcie mogę wstawiać komentarze u siebie, a i na Waszych blogach zacznę się wreszcie odzywać.

    Co do lokum - jest jakie jest, poprzednia nora była gorsza, tutaj mieszkam od tygodnia z hakiem i co chwilę tarzam się ze śmiechu - czy to z powodu usterek, dekoracji, czy też może nastrój tu jest lepszy ;-)

    Kasiu, ja nie narzekam, ja się nabijam - to zasadnicza różnica. Opisuję tylko fakty, a one śmieszne są. A że z Polaków się śmieją, możesz być pewna. Tutaj - Czesi i Słowacy, moje Słowaczki mi mówiły ;-)

    Kasandro, da się przeżyć, jak umeblujemy to najgorsze się zasłoni jakoś...

    ushii, dziękuję za komplement :-D

    Anonimowy, góralska chata - ok, ale nowoczesny budynek i takie patenty? Dzięki za wizytę, tak poza tym ;-)

    Asiulu, też sobie kiedyś zamieszkamy u siebie, prawda?

    Ato, nie mogę tego zdekupażyć, gospodarz zastrzegł w umowie, że ma zostać bez zmian...

    Leno, głęboko wierzę, że w tym mieszkaniu grzyb nie zagości. Tu się wietrzy, na szczęście.

    Elu, owsianka przy komputerze? Sama sobie jesteś winna ;-P

    Aguś, ta szybka to jest dekoracja i jeszcze po to, żeby ciepło miało którędy uciekać.

    Siorko, a klamka przy kibelku też jest ze złota, o!

    Buahahaha...

    OdpowiedzUsuń
  13. znowu mnie rozbawilas swoim postem o angielskich pomyslach:))
    mam podobnie ,chociz troszke zazdroszcze tych zlotek hihih
    no i nie mam zielonego pojecia jakie zastosowanie maja te dwa kraniki w umywalce???myjac sie parze sie w rece lub marzne z zimna,dla mnie czarna magia :))

    OdpowiedzUsuń
  14. Dwa krany przy umywalkach datują się z czasów, kiedy zimna woda była bieżąca, więc świeża, a gorąca podgrzewała się w zbiornikach, a nie piecykiem typu junkers, czyli combination boilers :-) Stąd wzięło się przekonanie, że należy te dwa źródła wody odseparować, albowiem w zbiorniku gromadziły się zanieczyszczenia i nie daj Buk, ktoś by się jeszcze otruł, albo co.

    I dwa krany pokutują do dziś. Łazienka to nic, a spróbujcie umyć gary w zlewie z kranem o dwóch kurkach :-) To jest dopiero masakra, zmywanie pod bieżącym wrzątkiem to ekstremalny sport :-)
    Przerabiałam.


    Daisy - w salon urządzał ktoś z aspiracjami do zamieszkania w Buckingham Palace :-)
    Zdechłam z wrażenia :-))))


    To byłam ja, inna Daisy, ale też z UK

    OdpowiedzUsuń
  15. Skąd ja to wszystko znam.
    Czy Irlandczycy muszą mieć wszystko takie samo jak Anglicy?
    Nie dość,że wsio takie samo to jeszcze w każdym domu!Po wypiciu kilku głębszych,człowiek będąc w obcym domu na pewno poczuje się jak u siebie.
    I z sypialni skorzysta,tylko,żeby żony czy małżonka nie skorzystał ;)

    Pozdrawiam sąsiadkę.

    OdpowiedzUsuń
  16. Ito, że Ty nie padasz trupem po wizycie w moim domu, przez kontrast z Twoim... Twarda jesteś ;)

    Dommo, genezę podwójnych kranów wyjaśniła Daisy, nie wyjaśniła jednakże, dlaczego w kuchni mojej jest normalny, a w łazience pokutuje tradycyjnie podwójny.

    Daisy, ło rany, podwójne w kuchni to już totalna zbrodnia przeciw ludzkości :-/ Ale grynpis wytłumaczy, że mycie w strumieniu wody zamiast w błotku z brudnych naczyń jest nieekologiczne. I że nalej sobie wody o żądanej temperaturze, a potem w niej nurzaj gary...

    Paulo, fakt, tutaj wszystko jest według tych samych schematów, ale nie wiedziałam, że w Irlandii też :-)

    OdpowiedzUsuń
  17. W łazience na tej samej zasadzie co w kuchni. Żebyś się przy myciu zębów nie nażarła bakterii :-))))))))))

    Która bakteria przeżyje ten ukrop - Pambuk raczy wiedzieć :-)))))

    OdpowiedzUsuń
  18. To oczywiście byłam ja - inna Daisy Jarząbek. Trenerka drugiej kategorii :-)))))

    OdpowiedzUsuń
  19. Zapraszam po wyróżnienie :)
    http://minimysz.blogspot.com/2009/10/zalege-wyroznienie-nr-1.html

    OdpowiedzUsuń
  20. haaaa sie usmialam , ja tez mam w lazience 2 krany a w kuchni jeden , wlacznik swiatla w lazience wnerwia mnie niesamowicie a jeszcze dodam ze spluczka to juz normalnie koszmarek.. ostatnio sie cos tam spsulo w srodku i tak ta klamka sie namachalam ze sie ukrecila :) i teraz mam srebrna a nie zlota :) , wpis jak zwykle powalajacy , czekam na dalsze relacje

    OdpowiedzUsuń
  21. Daisy, ukłony :)

    Właśniem się dowiedział, że mój surwejlator - za moje własne pieniądze - zabronił montowac w chałupie pojedynczych wylewek. Mam wrażenie że Monthy Python wcale nie mieli takiej wybitnej wyobraźni, jak mi się wydawało. A wylewki - nawet pojedyncze - mają i tak podwójna rurkę. Mianowicie tubylcy wierzą, że przy połączonych rurkach w jedną, ciepła woda ucieknie im zimną rurka do rzeki.

    Dzizzazzz...

    Pozdrowienia z Middlesbrough
    abnegat.ltd

    OdpowiedzUsuń