No wziął się zaczął, na szczęście. Niby to tylko umowna sprawa, ale mam nadzieję odciąć się grubą krechą od roku poprzedniego i jakoś zacząć normalnie funkcjonować. Podjęłam już pewne kroki, lecz że niezrealizowanie noworocznych postanowień bywa powodem frustracji i załamań, więc nic tu nie będę deklarować.
Póki co - nic się nie dzieje, grzebię po necie w poszukiwaniu pracy, szkółki angielskiego, pomysłów... Porejestrowałam się w agencjach, nawet wysłałam dwie oferty. Trochę swędzą mnie łapki do deku, więc może wreszcie zacznę robić coś nowego i dokończę niedokończone ;-) BARDZO TĘSKNIĘ ZA ZNAJOMYMI, którzy tu zaglądają. Za Tobą, Ewa, zwłaszcza, serio serio. Zadzwonię w czwartek.
Z rzeczy śmiesznych - od trzech miesięcy szukamy w UK, w Southampton, haków do wieszania. Takich, co to się wtyka w ścianę kołek, potem wkręca hak i wiesza na przykład lustro czy też inną rzecz, która lepiej wygląda wisząc niż tkwiąc w kącie za komodą. No i co? Nima. Nie ma w B&Q, w Homebase, w Wilkinsonie ani w sklepie za funciaka. Chodzi mi o takie, jakże skomplikowane, urządzenie:
(Obrazek pobrany stąd)W wymienionych wyżej marketach udało nam się wypatrzeć haki z zaokrąglonym końcem (no jak powiesić na tym lustro?), haczyki o średnicy 0,5 mm, haczyki o gwincie ledwie zaznaczonym na długości 2 mm, ale normalne, godne zaufania haki, okazały się nieosiągalne :-) Ktokolwiek widział, ktokolwiek wie... Ale Krasnolud jedzie niedługo do kraju i sprowadzi, o ile nie zapomni. Uprzedzając ewentualne pytanie, dlaczego lustra nie zawiesimy na śrubach, odpowiadam - nie ma mowy. To coś, o co się zawiesza, jest tak skonstruowane, że potrzeba haka, no. A właściwie dwóch.
A początek roku 2010 wyglądał u nas tak:







Fajnie, prawda? Wybraliśmy się do Southbourne w poszukiwaniu ładnej plaży i miejsca, gdzie się da popływać. Plaża na razie wygląda zachęcająco, piękny piasek, trochę żwirku, a przede wszystkim niedaleko od brzegu głęboka woda - wszystko jak marzenie. Podejrzewam tylko, że w sezonie wszystkie te atrakcje pokryte są grubą warstwą ludzi. No nic, zobaczymy... Na razie zastanowiło nas coś takiego:

Te budki są zamknięte na kłódkę, po otwarciu uzyskuje się tarasik o szerokości pół metra, wewnątrz można trzymać swoje rzeczy, grilla i inne takie. Podobno każda szopka ma właściciela i jest to bardzo atrakcyjny sposób spędzania wolnego czasu nad morzem. Może...
I jeszcze dla kontrastu zdjęcia ze świątecznego spaceru z efką i Arkiem:


Brrr... Z powodu zimna wizyta w pubie okazała się niezbędna :-)

Na koniec chciałam Wam podziękować, że pamiętacie. Lejdik, no wiesz ;-)